środa, 28 listopada 2012

Szkliwienie...



Kochane, przepraszam za opóźnienie wpisu z naszego przedostatniego spotkania.
Byłam na szkoleniu w Warszawie w ramach projektu w którym uczestniczymy ”Seniorzy w akcji” organizowanym przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę” i Polsko-Amerykańską  Fundację Wolności.
 Na najbliższym spotkaniu opowiem, o tym czego się dowiedziałam i o dwóch projektach, które zrobiły na mnie duże wrażenie. Jak inaczej można spojrzeć na starość w tym medialnym świecie młodych, pięknych i nieprawdziwych….
Wracając do naszego listopadowego spotkania. Wróciły nasze prace już po wypale na biskwit, no i w związku z tym szkliwiłyśmy. Szkliwienie to jedna wielka niespodzianka i potrzeba ogromnej wyobraźni. Nie dość, że kolor, który kładziesz nie przypomina tego o którym myślisz; to do tego tak naprawdę nigdy nie wiadomo co wyjdzie. Zobaczymy!!! Czekamy Natalko na nasze prace z niecierpliwością.
Chciałam serdecznie podziękować dziewczynom z Wierzchlesia  za poprowadzenie zajęć animacyjnych. Pomysł super!
 Każda z nas, pełniła mało popularną rolę w naszej małej społeczności. Nie wiedząc kim tak naprawdę jest, musiała odkryć po sposobie traktowania jej przez grupę kim jest.
Trzeba było się zmierzyć ze stereotypami, poczuć jak to jest kiedy większość nie traktuje Cię tak jakbyś tego oczekiwała. Musiałyśmy  zmierzyć się same ze sobą „Na ile tak naprawdę jesteśmy tolerancyjne i jak to jest jak Cię odrzucają, ze względu na …….?????”
Mnie osobiście te zajęcia uświadomiły jak łatwo przypina się innym łatkę, ze strachu przed innością, z bezmyślności, dlatego bo inny coś powiedział.
Tematy o które zahaczyłyśmy nie były łatwe, ale myślę, że z tej dyskusji wyszłyśmy zwycięsko. Nie koniecznie musimy się zgadzać, każda jest inna i każda ma prawo do swojego zdania i prawo do pozostania przy nim.
 Ale to, że każda została wysłuchana i to że gdzieś tam pod skórą przewija się myśl jak to jest z tą innością? Na czym ona polega i jak daleko sięgają jej granice.
 no i na koniec wypowiedź pani Ani „że jeśli jest miłość, to dlaczego nie?”
Kolejne spotkanie z filcowania 11 grudnia (wtorek) jak zawsze o 17





 








niedziela, 11 listopada 2012

"Wieczór przy świecach"

Minął rok, od czasu kiedy zaczęłyśmy się spotykać, właśnie spotkanie przypadające na czas Wszystkich Świętych rozpoczął nasz cykl.
Każda z dziewczyn, kobiet włożyła masę czasu i energii w jego przygotowanie. Nie tylko w swoje prezentacje, ale w przygotowanie potraw na wspólny stół, udekorowanie sali, stworzenie nastroju skupienia.
Każda opowieść, była inna, ale każda równie ważna i ciekawa.
O Zaduszkach, o tym skąd wzięło się to Święto.
O trudnym temacie odchodzenia  i rytuałach  jakie im towarzyszą.
W każdej religii inaczej. Przy naszym stole spotkały się różne wyznania prawosławie, islam, judaizm, katolicyzm i najbardziej odległy kulturowo hinduizm.
Bardzo cenne były dla mnie słowa jednej z uczestniczek-"Tak blisko siebie mieszkamy, a tak niewiele o sobie wiemy".
Zaczęłyśmy prawosławną, białoruską pieśnią, skończyłyśmy żydowskim tańcem błogosławieństw.













sobota, 10 listopada 2012

Przepisy

Zrobię nową zakładkę tylko z przepisami.
I tak tutaj znajdziecie kolejne przepisy.
Same możecie wpisywać swoje wchodząc tylko w komentarze.
Mimo,że kutia dla Was wszystkich to pestka, podajcie proszę przepis.Kiedyś zrobiłam sama, raz jeden i była niejadalna-gniot,gęsta jak smoła, a ta na ostatnim spotkaniu była pyszna.


Pasztet Lili:

 1 duża cukinia / dynia
2 duże marchewki
2 średnie cebule
  Potarkować na dużych oczkach i dobrze odcisnąć
  Dodać:
20 dag potarkowanego sera żółtego
3/4 szklanki kaszy manny
3/4 szklanki oleju 
2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
4 żółtka
Do smaku dodać jarzynkę lub Vegetę,wcisnąć 3 ząbki czosnku.
 Wymieszać  dokładnie ręką.
Na koniec dodać ubitą pianę z  pozostałą 4 żółtek

  Delikatnie wymieszać łyżką

piec godzinę




Mus cytrynowy Pipy



Skład na 2 małe słoiki musu
skórka i sok z 4 cytryn
200g cukru
100g masła
3 jajka i 1 żółtko,
Włóż skórkę z cytryny i sok, cukier i masło pokrojone w kostkę, w żaroodporną miskę. Ustaw ją na garnku z gotującą się wodą, upewniając się, że dno miski nie dotyka wody. Mieszaj trzepaczką co pewien czas aż masło rozpuści się.
Wymieszaj jajka i żółtko lekko widelcem, a następnie wmieszaj do cytrynowej mikstury. Pozwól całości gotować się, mieszając regularnie przez około 10 minut do momentu aż nabierze gęstości i konsystencji kremu. Masa powinna dawać poczucie ciężkości, kiedy mieszamy ją trzepaczką.
Zdjąć z ognia i mieszać od czasu do czasu aż ostygnie. Wlać do nieskazitelnie czystych słoików i zakręcić. Mus trzymany w lodówce nadaje się do spożycia przez kilka kolejnych tygodni.

  



KOSTECZKI Moniki

125g mielonych orzechów laskowych
125g grubo posiekanych orzechów laskowych
Szklanka cukru
Szklanka mąki
Masło
3 jajka
Otarta skórka z cytryny
Pół łyżeczki cynamonu

Masło ucieramy z cukrem, dodając cały czas po 1 jajku, łyżeczce mielonych orzechów i maki. Potem dodajemy cynamon, skórkę cytryny .Wyrabiamy ciasto i dodajemy siekane orzechy. Ciasto wałkujemy dość grubo, kroimy na 4-6 części, układamy na blaszce i wkładamy do lodówki, żeby odpoczęło. Przenosimy do nagrzanego piekarnika (1600), pieczemy na jasnozłoty kolor, wyjmujemy, kroimy na niewielkie kawałki, ponownie wstawiamy na kilka minut do piekarnika i pieczemy na złotobrązowo.


BANANA BREAD (Hawaje)-Jagody
1/2 kostki masła, 3/4 szklanki cukru, 3 średnie dojrzałe banany, 2 jaja roztrzepane, 1 szklanka mąki, 1 łyżeczka soli, 1 łyżeczka proszku do pieczenia.
1. masło ucierać, dodając stopniowo cukier i roztarte banany.
2. Wlać jaja i ucierać, aż powstanie jednolita masa
3.Przesiać mąkę z solą i proszkiem do pieczenia, wsypać do masy bananowej, lekko zamieszać.
4. Ciasto przełożyć do blachy wysmarowanej tłuszczem (włożonej papierem do pieczenia) ii piec w nagrzanym piekarniku (150) przez 1 i 1/4 do 1 i 1/2 godz.

Zaduszki

To już moje trzecie Święto Zmarłych w Łapiczach. Jakże inne od wcześniejszych,warszawskich.
Pierwszy raz z Bożeną, wieczorem odwiedziłyśmy położony w środku lasu  mały prawosławny cmentarzyk. 
Mimo, że prawosławne Święto Zmarłych jest później, to na cmentarzu migotały światełka.
Kolejny raz byłam w tym miejscu rok później już sama. Las, ciemno, nie czułam się pewnie.
Co znaczy światło.
W tym roku było nas więcej. Dołączyła do nas jeszcze Justyna i Ania.
Wieczorem, odwiedziłyśmy wszystkie miejscowe cmentarze, prawosławny, katolicki, żydowski i tatarski w Kruszynianach. 
 Nie zapominając o tym małym, naszym pierwszym w lesie w Ozieranach. 
Po drodze zapaliłyśmy światełko przy lipie, gdzie według tutejszej legendy  chowano nie ochrzczone dzieci.
Wróciłyśmy tu jeszcze raz rano,żeby zrobić zdjęcia.