wtorek, 21 czerwca 2011

glina

Nie  odzywałam się, bo byłam na warsztatach ceramicznych w Ostrołęce.
Warsztatach, prowadzonych przez Polę Kurcewicz-Krystyniak i jej męża Alberta Krystyniaka, które okazały się być częścią większego projektu  w ramach festiwalu sztuki: Materia ,Medium, Metafora Ziemia
Naszym zadaniem było lepienie ptaków z gliny. Dla mnie zupełnie początkującej,było to bardzo trudne.Jednak  dzięki pomocy Poli miałam,  też swojego ptaka.
Nasze Ptaszory poustawiane na piecu własnoręcznie zbudowanym- były piękne. Gdy z pieca zaczął wydobywać się dym spowijający okoliczne domy wszystko nabrało symbolicznego znaczenia.






1 komentarz:

  1. Czekałam niecierpliwie na Twój wpis o warsztatach.Były dla mnie ukazaniem mojej cierpliwości i konsekwencji w tworzeniu.Wszyscy stworzyli piękne ptaki,niektórzy kilka. Haniu, Ty miałaś w pewnym momencie kilka różnych, mimo Twojego przekonania ,że nie zdołasz ulepić żadnego.A kaczka, na zdjęciu w głównej roli, była ukazaniem,że trzeba dać sobie szansę. Odłożyć i poczekać, spojrzeć nowym okiem, z nowym pomysłem i siłami.Niezależnie od zdolności , każdy z nas ma talent. Jego intensywność jest tylko inna.Trening czyni mistrza.Mam glinę. Przyjadę i będziemy bawić się dalej.A co do magi pieca.Symboliczna była chwila, kiedy wydobywał się z niego dym.Symboliczna była również chwila, w której przeszedł w płomień, na dole intensywnie żółty, ku górze czerwony i zaczął swoją niszczycielską siłą rozsadzać ptaszory.A może w ogniu spłonęło tylko to, co zbędne, co przeszkadza nam wzrastać, co przeszkadza nam uwierzyć, że potrafimy. Wewnątrz pieca wypaliły się w wysokiej temperaturze inne przez nas ukształtowane przedmioty.

    OdpowiedzUsuń