W zielniku przybywa zasuszonych kwiatów. Jest niepozorna firletka o wdzięcznej nazwie, jaskier i fioletowy ostrzeń. Maki czekają na swoją kolej.
Byli kolejni mili goście.Mieszkańcy leśniczówki "Pranie".Troszkę im pozazdrościłam miejsca i tego co się dzieje w "Praniu".Może kiedyś i mój gliniany dom będzie rozbrzmiewał poezją.
Resztki pozostałej wełny z czapek,pocięłam na kawałki i może zacznę robić jakieś patchworkowe poduszki,albo kocyki.
Resztki pozostałej wełny z czapek,pocięłam na kawałki i może zacznę robić jakieś patchworkowe poduszki,albo kocyki.