najgorzej zacząć, potem już idzie... bo nawet spotkałyśmy się ponownie, już w mniejszym gronie, żeby jeszcze uszyć dodatkowo parę woreczków, nie tylko na zioła, ale i na chlebek pieczony przez Aśkę.
Widać,od razu, że starsze pokolenie " igłę " ma we krwi.Obie panie Anie szyją i haftują, co nie jest takie proste dla młodszych koleżanek.
Upychałyśmy łuski gryczane w jaśki, które potem będziemy oblekać w już przyozdobione poszewki.
Ja malowałam jak umiałam, bo gdybym zabrała się za haftowanie to pewnie nigdy bym nie skończyła.
Na razie gotowy jest jeden woreczek....
Pierwszy gotowy |
Nie wiem co zrobić, żeby były w pionie.Napełniamy.. |
Szyjemy trochę w poprzek |
Bardzo mi się podobają Wasze woreczki. A jaki piękny warsztat krawiecki!
OdpowiedzUsuń