Pojechałam do rumiankowego spa, było super !
Co prawda po drodze jak zawsze chciałam coś załatwić czyli oddać naszą upraną latem wełnę do gręplowania. Nie przewidziałam tylko, że w procesie gręplowania będę brała czynny udział.
Jak to na wyjazd byłam całkiem przyzwoicie ubrana: czarne spodnie, czarny sweter, żółty golf.
Po skończonym czesaniu wełny, trudno było spodnie nazwać czarnymi, cała byłam w pyle, brudna, a przed nami jeszcze 200 km. Ratunkiem okazała się stacja benzynowa.
Do Orli do Pana od walonek (dziewczyny cały proces od owieczki do walonek jest już nam znany !!!!) pojechałam już w miarę ogarnięta.
Na końcu podróży czekało na mnie Kraina Rumianku i przemiła Gabrysia, która w Hołowni robi cuda.
Maleńka wieś, gmina mniej liczna od naszej, a w niej tyle różności.
Było spa i sauna, pieczenie chleba w izbie regionalnej, teatr obrzędowy ,wyplatanie ze słomy, dziecięcy zespół cyrkowy, fabularna gra terenowa, zioła, a wszystko to robią wspólnie mieszkańcy wsi.
Tylko pozazdrościć!!! Czasem zazdrość bywa inspirująca!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz