Kolejne spotkanie....Tym razem spotkałyśmy się w Stadninie Kresowej w Poczopku, pięknym domu Edyty po to, aby śpiewać kolędy.
Dla mnie to było nowe doświadczenie. Śpiewy prowadziła Ludmiła, żona popa, którą wszyscy nazywają Matuszką.
Kobieta z pięknym głosem i ogromnym poczuciem humoru, zawodowo nauczycielka polskiego. Towarzyszyły jej córki. Śpiewałyśmy(a czasem tylko mruczałyśmy, dzielnie towarzysząc wiodącym głosom) kolędy polskie i ukraińsko-białoruskie. Ruski, język tego pogranicza, mieszanka rosyjskiego i białoruskiego, przeplatał się z polskim. Przeplatały się też chwile zadumy z babskim rozgadaniem, sacrum z profanum. Jak w życiu- jedno miesza się z drugi.
Była to lekcja tolerancji i otwartości na drugiego człowieka. Przy stole, przy kolędach spotkały się osoby różnych wyznań: prawosławne, katoliczki, muzułanki i te poszukujące jeszcze ciągle swojej drogi do Boga .Po prostu kobiety.
Były też wśród nas dzieci, a to daje nadzieję, że ideę tego spotkania zabiorą ze sobą w przyszłość.
Nadzieją napełnia serce takie spotkanie, po prostu, bycie ze sobą mimo wszystko. Spotkanie drugiego człowieka.
OdpowiedzUsuńPiękne spotkanie. To taka nadzieja na tolerancję w stosunku do innych ludzi, na otwartość i wrażliwość... Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń