piątek, 4 listopada 2011

Zaduszki

Wczoraj w dzień Zaduszny spotkałyśmy się na wspólnej kolacji.Mówiłyśmy o tym skąd wzięło się to Święto.
Opowiadała o tym Ewa, Justyna natomiast pokazywała zdjęcia ze swoich indyjskich podróży z Waranasi,świętego miejsca dla Hindusów.W ich kulturze śmierć jest częścią życia.
Droga prowadząca do domu przyozdobiona była świeczkami.Na stole znalazły się wszystkie symbole związane z tym dniem.Siedziałyśmy w blasku świec.Było odświętnie i magicznie.
Takie spotkania są potrzebne,żeby choć przez na  chwilę wyrwać się z przestrzeni dnia codziennego

1 komentarz:

  1. Nie byłam na tym spotkaniu, niestety, ale przypomniałam sobie nasze zeszłoroczne przebywanie na cmentarzu przy cerkwi. Ciemność, zapalone znicze na grobach,blask światełek, zarys cerkwi na tle czarnego nieba, szczekanie psów w oddali, poczucie jedności z tymi którzy przeszli na tamtą stronę, poczucie bezpieczeństwa i brak strachu przed nieznanym. Spokój i ta pieśń wymykająca się z głębi.

    OdpowiedzUsuń